Wiosna zdążyła już u nas zagościć, ale ja jeszcze na chwilę powrócę do zimy. Na szczęście tylko tematycznie, bo o Zimowym Forest Run chciałam wspomnieć i słów kilka napisać. A czasu już też trochę od biegu upłynęło, bo Foresta biegliśmy lutego. Ale chyba standardem zimy już jest, że ta jakaś taka wiosenna, bez śniegu, a ze słońcem :-) Więc obaw nie miejcie, niech się raduje serce!
środa, 23 marca 2016
sobota, 19 marca 2016
Dziki na wybiegu czyli jak hurtem zrobiliśmy życiówki
Dzisiaj był bardzo dobry dzień. Dobry na bieganie, doskonały na życiówki. Dzisiaj był dzień startu w XII biegu Maniacka Dziesiątka. W sumie, mój trzeci start w tej imprezie.
sobota, 12 marca 2016
Pierwsze takie kieretyny na Malcie
Dzisiaj pobiegałam po poznańskich lasach, tych nad Maltą. Był to pierwszy z trzech biegów GP Kieretyny Maltańskie.
Jako pierwszy tego rodzaju, bieg przyciągnął niedużą liczbę uczestników. Na starcie stanęło naprawdę niewielkie grono zawodników (aż ciśnie się na usta - wybrańców) przez co impreza nie straciła na kameralności. Dodatkowo, sam organizator dodał trochę emocji przed startem ograniczając informacje do minimum. Oczywiście wszystko było w regulaminie. Tylko tyle i aż tyle.
Jako pierwszy tego rodzaju, bieg przyciągnął niedużą liczbę uczestników. Na starcie stanęło naprawdę niewielkie grono zawodników (aż ciśnie się na usta - wybrańców) przez co impreza nie straciła na kameralności. Dodatkowo, sam organizator dodał trochę emocji przed startem ograniczając informacje do minimum. Oczywiście wszystko było w regulaminie. Tylko tyle i aż tyle.
piątek, 4 marca 2016
GP Dziewiczej Góry w biegach górskich
Od wczesnej jesieni ubiegłego do zimy tego roku można było spróbować własnych sił w Grand Prix Dziewiczej Góry w Biegach Górskich. Dziewicza Góra, o której już nie raz pisałam, to najwyższy punkt Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka. Nic dziwnego, że w Wielkopolsce akurat tutaj odbyły się zawody w biegach górskich. Ja również postanowiłam wziąć w nich udział.
wtorek, 1 marca 2016
Słońce, błoto i las, czyli na kros w Pobiedziskach czas
Ostatnio przyznałam się Wam, że mam sporo zaległości na blogu. Wynika to z faktu, że mój dom, a zwłaszcza jego mieszkańców, zaatakowały wirusy i trudno było się zorganizować. Na dodatek pożegnałam jednego ze swoich futrzaków i jakoś nie miałam na nic ochoty. Teraz w końcu weszło trochę luzu i można coś "nasmarować". A za mną już aż trzy biegi, z czego jedna impreza to cały cykl biegów, więc jest o czym pisać. Zacznę nietypowo, bo od końca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)