Kiedy w kalendarzu biegacza zbliża się weekend, to wiadomo że będzie długie wybieganie. Pod tym względem mój plan treningowy nie odbiega od pozostałych. Na ten weekend zaplanowane miałam 3 godziny spokojnego biegu. TEN weekend to też ostatni weekend przed Krynicą (moje pierwsze 34 km po górach). Dlatego wraz ze znajomymi, znanymi w sieci jako Kosia oraz Ziemo Cyklista :-P oraz tatą Ziema, pojechaliśmy pobiegać po Wielkopolskim Parku Narodowym, czyli po WPNie.
Jeżeli chodzi o przebieg tras w WPNie to jestem zielona, jak tamtejsze lasy. Nie mam o nich bladego pojęcia. Za to Ziemo jest miszczem MTB po tych terenach, robił więc za organizatora i przewodnika w jednym. Cel na ten weekend umówiliśmy już kilka tygodni wcześniej. Mapkę z trasą poznaliśmy na dzień przed biegiem. Podobno prowadziła czarnym szlakiem, tak?
Jako, że było to moje ostatnie długie wybieganie przed Krynicą zależało mi na tym, by ostatecznie dobrać strój startowy oraz wypróbować zakupione na ostatnią chwilę akcesoria. Tak więc, na nogach miałam buty Salomon Speedcross 3, skarpety i opaski kompresyjne (góra i dół) Compressport, spodenki trailowe oraz plecak biegowy z bukłakiem 2L decathlonowe Kalenji. W rękach kije Fizan pożyczone na tę okoliczność od Kasi <3
Napiszę krótko. Wielkopolskiego Parku Narodowego nie trzeba reklamować. Jest piękny, różnorodny, ciekawy. Ma do zaoferowania wiele ścieżek biegowych i tras rowerowych. Kto już był w WPNie wie, o czym piszę. Dlatego przedstawiam Wam kilka zdjęć ręki Konstancji, bo ja nie jestem jak wieszcz Adaś, słowami tego nie opiszę.
M.
* Jednej rzeczy nie rozumiem. Garmin Connect, mój serwis treningowy, pokazuje wzrost wysokości 280 m z korektą wysokości, a bez korekty 780 m. Czy ktoś umie mi to wytłumaczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz